Co dzieje się na naszej wschodniej granicy

Dostałem propozycję skomentowania ze strony psychologicznej tego co dzieje się na naszej wschodniej granicy. Oferta przyszła aż z Mediolanu; Report Difesa Geopolitica &Sicurezza (Anna Maria Pigłowska Kaczor). Cieszę się bardzo ponieważ okazało się, że mój blog i kanał Nasze ludzkie drogi są oglądane bardzo, bardzo daleko. Pojawiła się również możliwość dalszej współpracy ale już na froncie szkoleniowo-psychologicznym. Poniżej tekst w języku polskim i link do artykułu, który można sobie automatycznie przetłumaczyć. Pozdrawiam serdecznie.,,Komentując sytuację na naszej wschodniej granicy, odstawię na bok jakiekolwiek sugestię polityczne. Skupię się tylko i wyłącznie na problemie od strony psychologicznej. Massmedia od dłuższego czasu informują nas o konflikcie w obszarze przygranicznym. Obserwator i słuchacz wiadomości widzi dwa rodzaje ,,głównych bohaterów” tych wydarzeń; jedna grupa to uchodźcy a druga grupa to stojący po przeciwnej stronie granicy żołnierze. Spróbuję teraz bez żadnych naleciałości politycznych spojrzeć na grupę uchodźców stosując tylko obserwację psychologiczną. Ludzie ci, przyjechali z dalekiego, o odmiennej kulturze, religii, pogodzie i gospodarce kraju. Zapłacili grube pieniądze pośrednikom, licząc na znalezienie się w innej rzeczywistości. Utknęli jednak w połowie drogi, w nieznanym im bliżej środowisku. Biorąc pod uwagę powyższe fakty, możemy dokonać pierwszej diagnozy. Przedstawiciele grupy o których mowa są zawiedzeni, przecież upadł ich plan dalszej podróży, czują głęboką frustrację spowodowaną utratą pieniędzy (wydanych na bilet i pośrednictwo). Dyskomfort związany z przebywaniem w zimnych lasach czy łąkach pogłębia poczucie bezradności. To wszystko o czym pisałem może rodzić i rodzi zachowanie agresywne, to ostatnia deska ratunku. Ktoś, kto zostawił rodzinę, sprzedał dom, zapożyczył się i już po wylądowaniu na obcej ziemi okazuje się, że plan się załamał- sięga w desperaci po zachowanie agresywne. Dotyczy to czynów i słów. Do tego może dojść jeszcze refleksja, że jestem-jesteśmy; częścią jakiejś wielkiej prowokacji. Manewru którego uchodźcy mogą do końca nie rozumieć. Druga grupa to Polscy żołnierze. Oglądamy ich jak stoją w milczeniu, murem jeden obok drugiego, albo jak odpierają ataki. Musimy wiedzieć, że są to w większości ludzie oderwani od swoich rodzi, którzy przyjechali na granicę z różnych stron kraju. Zostawiając swoich bliskich; rodziców, żony, mężów, dzieci, kolegów i przyjaciół. Pewno na szkoleniach poinformowano ich o zakazie stosowania broni, nie uleganiu, prowokacji, to wszystko wymaga również doskonałego opanowania, nie ulegania emocją. Pozostawienia na boku wszelkich uprzedzeń. Tylko, czy kiedy będzie już po wszystkim, ludzi ci nie doznają zespołu stresu pourazowego. Czy tak długo tłumne emocje nie wyjdą na powierzchnię w najmniej oczekiwanym momencie życia? Nie jest łatwo trwać tyle czasu będąc narażonym na ataki fizyczne i słowne. Cała ta sytuacja jest bardzo skomplikowana”-dr Piotr Kuśmider. Zaprasza  tel.607930463   https://www.reportdifesa.it/crisi-polonia-bielorussia-soldati-poliziotti-e-migranti-al-confine-gli-uni-contro-gli-altri-unanalisi-sulla-sicurezza-e-sulla-psicologia-dei-protagonisti-in-campo/