Skończył się czerwiec, zaczął lipiec. Kalendarz wiszący na ścianie, został podzielony na równe dwie części. Czerwona tasiemka mojego podręcznego terminarza znajduje się dokładnie na środku. Pół roku za nami. To były trudne, przerażające i dziwne miesiące. Na świecie pojawił się nowy gość; korona wirus. Dotychczasowe funkcjonowanie państw, miast, zakładów pracy zostało poważnienie zakłócone. Nasze rodziny zaczęły zmagać się z czymś całkowicie nowym. Pojawiły się: lęk, obniżenie nastroju, trwoga. Ale równie szybko poczuliśmy się odpowiedzialni za los swoich bliskich a nawet tych którzy żyją na marginesie życia: chorzy, starsi, bezdomni. Jak kwiaty na łące wyrastały najprzeróżniejsze akcje o charakterze pomocowym. Tak rodziła się nasza któraś z kolei solidarność międzyludzka. Jednak do dziś zadajemy sobie pytanie dlaczego musieliśmy tak bardzo przestrzegać restrykcji kiedy chorowało mniej osób niż obecnie. Teraz liczby zarażeń skaczą jak oszalałe, a my możemy robić praktycznie wszystko. Nie rozumiemy tego, i dobrze bo tego nikt nie zrozumie. Potem pojawiły się wybory prezydenckie, solidarność o której wspominałem szybko znikła. Podział jest ogromny, włącznie z powoływaniem się na boga (celowo mała litera, bóg zapraszany do wyborów nie jest Bogiem –Stwórcą wszechświata, odwiecznym Logosem, Miłością). To bożek nędzy, agresji, egoizmu, ale nie chcę już o tym pisać. Żyjemy w chaosie, aby dobrze, zdrowo funkcjonować musimy skądś czerpać siły, wsparcie. Trzy są źródła dokąd powinniśmy się udać po siły witalne: pierwsze to PRAWDA, drugie my sami (to jest najpewniejszy fundament naszego samopoczucia) a trzecie źródło to wąski ale oczywisty krąg naszych bliskich. Mogą to być dwie, trzy, cztery osoby, ale te pewne, które chcą dla nas dobrze. Małe wspólnoty one są siłą w tym pełnym krzyku, zamieci i czerni świecie (czerń jako przeciwieństwo bieli, analogicznie dobo-zło). Kalendarz się kurczy wyrywamy kolejne kartki, przekładamy następne zdjęcia terminarzy. Każda strona to nasze życie, które ulatuje jak wspomniane kartki. Nikt tego nie zatrzyma, więc może lepiej na chwilę stanąć, rozejrzeć się i posłuchać siebie samego, o co mi tak naprawdę chodzi. Na koniec przytoczę tekst mojego ulubionego pisarza Hermanna Hesse: ,,Każdy kto wierzy w sens życia i przeznaczenie człowieka do wyższych celów, posiada pośród dzisiejszego chaosu niezwykłą wartość bez względu na religię, do której należy i znaki w które wierzy”. Zachęcam do przemedytowanie tego cytowanego fragmentu. Kochani pozdrawiam wszystkich, wszystkich bez wyjątku. Do zobaczenia na tych naszych ludzkich drogach. Trzymajmy się. Zapraszam dr Piotr Kuśmider tel.607930463 #psycholog #koronawirus #terapia