Zdjęcie zrobiłem kilka lat temu. Fotografia przedstawia drogę na cmentarz, położony na uboczu niedużej wsi, gdzieś w Wielkopolsce. Dokładnie z tyłu głowy stoi kościół w którym moi rodzice brali dawno temu ślub. Przeżyli wspólnie pięćdziesiąt lat. Rozłączyła ich śmierć mojego ojca. Cmentarz o którym mowa, jest stosunkowo mały, leżą tu w większości krewni ze strony mamy. Za murem wiecznego spoczynku znajdują się pola. Daje to pewien specyficzny klimat, szczególnie latem. Siedząc w zamyśleniu przed grobem, słyszymy dźwięki, które wydają kołyszące się łany zbóż. Dość wysokie kasztanowce, swoim szelestem umilają czas przeznaczony na zadumę dotyczącą zmarłych. Mój ojciec miał zwyczaj palenia papierosów siedząc przy grobie. Do tej pory nie widzę w tym nic złego. Mało tego kiedy jeszcze sam paliłem, moją ulubioną czynnością podczas refleksji na cmentarzu było zaciąganie się aromatycznym dymem tytoniowym. Nie ma już babci, jednej i drugiej, nie ma już cioć, wujków i licznych krewnych którzy towarzyszyli mi w moich wczesnych latach, z którymi spędzaliśmy wakacje, uroczystości rodzinne, święta i kolejne rocznice. Nie ma już mojego ojca, mojej siostry. Powoli odchodzą rodzice kolegów z mojej młodości, w pamięci pozostają pyszne kanapki które każda mama robi dla bawiących się u niej dzieci. Bez pośpiechu, na wielkiej liście nieobecnych pojawiają się moi nauczyciele, sąsiedzi, nawet koledzy z klasy. Kiedyś zabraknie również tego który napisał te słowa i tych którzy je dziś przeczytają. Rozpłyniemy się wszyscy, jak dym wspomnianych papierosów. Zapraszam dr Piotr Kuśmider Tel.607930463 (psycholog Gorzów).