Szpital, odwiedzam R. Jest świeżo po operacji (jeżeli można tak pisać). Twarz blada, wychudzona, jakby trochę młodsza. Brak wąsa, został zgolony, rak krtani. R nie mówi, porozumiewa się za pomocą krótkich zdań, które zapisuje w zeszycie. Jesteśmy sami, nie ma innych pacjentów. Słychać tylko mój głos. Po każdym wypowiedzeniu przeze mnie zdaniu, zapada cisza. R odpisuje, to co normalnie chciałby powiedzieć. Często stuka się palcem w głowę, ma to oznaczać, że w jego mniemaniu jest głupi. Żałuje, że palił. Pokarm przyjmuje wstrzykując sobie jakiś płyn przez rurkę do gardła. Pokazuje jak to robi, oglądam najsmutniejszą pantomimę w moim życiu. Dialog w którym mówi tylko jedna osoba, a druga odpisuje jest męczący. Robimy przerwy, milczymy. Patrzymy na siebie; oczy, wyraz twarzy, nawiązujemy więź na innym poziomie. Rozumiemy wszystko. W pewnym momencie do sali wchodzi kobieta, ubrana jest w różowy kostium. Poprawia coś przy aparaturze stojącej na ziemi. R podnosi do góry kciuk prawej ręki, następnie przechyla go w kierunku pielęgniarki. W tym samym czasie lewą rękę kładzie na klatce piersiowej po stronie serce. Odczytuję, że jest zadowolony z każdego pojawienia się tej pracownicy szpitala. Dobrze, że na oddziałach w których pacjenci walczą o życie, pracują kobiety. Już sama ich obecność, rozładowuje jakieś złowrogie napięcie. Znowu milczymy, R jest poważnie chory. Podczas odwiedzin zdaję sobie sprawę, że wchodzę do innego świata, na świętą ziemię. Poza rozmową, jedyne co mogę, to przyjąć postawę pełną szacunku. Kiedy wyszedłem ze szpitala zauważyłem rozświetlone w słońcu ulice. Dopiero teraz doszło do mnie, że sala w której leży R ma zasłonięte okna, jest przyciemniona. Za pięć godzin zajdzie słońce, nastanie noc. Ale teraz jest jasno. Kochani życzę wszystkim dobrego tygodnia. Do spotkania na tych naszych ludzkich drogach. Pozdrawiam wszystkich, wszystkich bez wyjątku. Zapraszam dr Piotr Kuśmider tel.607930463