W jednej z licznie położonych w tej części miasta kawiarenek

psycholog- gorzow-terapia

Siedziała na tarasie jednej z licznie położonych w tej części miasta kawiarenek. Było gorąco. Jadła duże lody o smaki pistacji, co jakiś czas popijała mocną kawą. Trzy godziny temu wróciła z małego rejsu wynajętym statkiem stylizowanym na starodawny żaglowiec. Zrobiła to aby zrekompensować sobie pewne doświadczenie z dzieciństwa. Wiele lat temu, kiedy jako mała dziewczynka przyjeżdżała z rodzicami nad morze, zawsze chciała popływać takim okrętem. Zazdrościła innym dzieciom, które pełne radości bujały się na morskich falach. Kolorowe kapoki były czymś co przykuwało jej dziecinny wzrok. Widziała uśmiechnięte twarze jej rówieśników kiedy wchodzili na pokład. Potem dostrzegała jak te same maluchy schodzą w jeszcze lepszym nastroju. Rodzice nigdy nie zafundowali jej godziny wycieczki upragnionym motorowcem. Bardzo pragnęła odbyć taką podróż-jak bardzo wiedziała tylko ona. Teraz już jako dorosła (dojrzała) kobieta, wykupiła wycieczkę po zatoce. Kiedy weszła na pokład, zajęła miejsce, po chwili ruszyli. Zaczęła obserwować oddalające się wybrzeże. Chłonęła zapach słonej wody, odgarniała z twarzy zarzucane przez wiatr włosy, bała się nawet lekkiego kołysania. Troszkę podglądała innych pasażerów wszyscy byli uśmiechnięci, radośni. Zamknęła oczy, oparła się wygodnie o drewnianą ścianę, wyprostowała nogi. Jej białe sandały podkreślały bardzo ładnie opalone stopy. Przestała myśleć, płynęła. Wówczas nastąpił ten moment, nagle zdała sobie sprawę, że tak naprawdę nie cieszy ją tak jak pozostałych ten rejs. Mało tego poczuła tak rzadkie w jej życiu uczucie nudy.To nie jest dla mnie, taka wycieczka to zwykły kicz- pomyślała. Nudziła się przez kolejne minuty tej ,,atrakcji”. Kiedy wyszła na ląd poszła znowu do restauracji i zamówiła dobra mocną, przyprawianą koniakiem i kardamonem kawę. Bawiła się malutką łyżeczką. Smutek, tak smutek- był jedyną emocją którą rozpoznawała w tej chwili. Patrząc przed siebie, zdała sobie sprawę, że wycieczka stateczkiem po morzu była jej potrzebna ale w wieku przedszkolnym, teraz już nie ma żadnego znaczenia. Nic z tego, co chciała przeżyć jako dziecko nie udało się jej doświadczyć będąc już kobietą. Ta mała dziewczynka, tamte stateczki, rodzice, wszystko to już dawno odeszło w jakąś przestrzeń którą można nazwać historią życia. Łyk kawy, oblizała usta. Prawą ręką podparła delikatnie głowę, zamyśliła się tak mocno że omal ni straciła kontaktu z otaczająca rzeczywistością. A jeżeli jest coś czego sobie odmawiam teraz?!- prowadziła wewnętrzny dialog. W tym momencie w jej wyobraźni zobaczyła te wszystkie rzeczy które kiedyś mogą się przypomnieć, ale podobnie jak przejażdżka statkiem już nigdy nie zostaną należycie, autentycznie przeżyte. Każda tęsknota, marzenie, ma swój jedyny niepowtarzalny czas aby ją zrealizować. Lęk przed ponownym powrotem i próbą zrealizowania za kilkanaście lat tego co w tej chwili jest najważniejszym pragnieniem (marzeniem) przyprawiło ją o nagły atak trwogi. Jeszcze jeden łyk kawy, klika oddechów. Wyszła z restauracji .Moje obecne pragnienia………………..Kochani dzisiaj w ten sposób. Życzę dobrej refleksyjnej niedzieli podczas porannej kawy. Pozdrawiam wszystkich, wszystkich bez wyjątku. Do zobaczenia na tych naszych ludzkich drogach. Pamiętajmy: każda tęsknota, marzenie, ma swój jedyny niepowtarzalny czas aby ją zrealizować. Potem może być już za późno. Trzymajcie się (tekst napisany 22.08,20r.).Zapraszam dr Pitr Kuśmider Tel.607930463.