Jest coś takiego jak wewnętrzne poczucie wolności. Temat bardzo poważny (system totalitarny, represje itp.) w tym wypadku nie chodzi mi, o te jakże szlachetne postawy poszczególnych jednostek. Zajmę się indywidualnym, przeżywanym przez nas stanem który chwilowo pozwala zapomnieć o obowiązkach. Czujemy się uskrzydleni, nie związani z szeregiem obowiązków, a większość spraw wydaje się nie mieć żadnego znaczenia. Klimaty tego typu przeżywam zawsze kiedy podróżuję, a bardziej szczegółowo podczas podróży, czyli gdzieś pomiędzy domem a miejscem docelowym. Właśnie wtedy kiedy jestem w tym dziwnym zawieszeniu. Pamiętam kiedy jeszcze paliłem papierosy, a było to jakieś dziesięć lat temu, nie było chyba nic bardziej ekscytującego, pięknego kiedy wyczekiwałem przed dworcem o trzeciej w nocy, czekałem na pociąg i sobie popalałem. Zawsze czułem jakąś wspólnotę z wszystkimi którzy, tak jak ja, zaciągali się dymem, stojąc przed gwarnym holem. Grupa ta szybko traciła swoich członków, ale przybywali nowi (czas palenia to chyba 10 minut). Obserwowałem cały przekrój społeczeństwa-ludzi podróży. Wieczorne papieroski miały swój urok. Posiłek jedzony w nocnych barach w oczekiwaniu na dalszą podróż należy do całkowicie innych niż najlepsze danie spożywane w pieleszach domowych. Osoby serwujące jedzenie są trochę z innego świata, rozmawiam z kobietą która o trzeciej nad ranem podaje mi hamburgera (ciekawe, że w nocnych barach prawie zawsze pracują kobiety). Są iskrami nadziei, że nie spotka nas nic złego. Coś na wzór prastarych latarni morskich które informowały żeglarzy, piratów, wyrzutków społeczeństwa, że dopłynęli szczęśliwie do brzegu. Dlaczego kanapki jedzone w podróży są tak pyszne? Może w nich zawarta jest cząstka domu, który zostawiłem gdzieś daleko? Kawa pita na lotniskach, smakuje niepowtarzalnie. Sącząc ten czarny napój w towarzystwie najprzeróżniejszej narodowości ludzi, wiem, że delektuje się jakimś wyjątkowym aromatem. Kiedy siedzę w sali odpraw i czytam gazetę to mam świadomość że nigdzie indziej nie wertuję jej w ten właśnie sposób (do dzisiaj mam w pamięci artykuły przeczytane na lotniskach)……. Wtedy właśnie czuję ogromną wewnętrzną wolność. Podróże w końcu pozbawiają złudzeń, dotyczących osób z którymi podróżujemy i nas samych. Przygoda i wszelkiego rodzaju przeciwności negatywne są doskonałym testem psychologicznym, odkrywającym kim tak naprawdę jesteśmy. Dlatego z wieloma osobami z naszych kręgów po prostu nie podróżujemy. Podróż to tymczasowość, wszystko się zmienia, najbardziej krajobraz za oknem. W tym ruchu, jest jednak jakaś stałość to my, ale skoro wszystko ulega przemianie więc, my również. To dobry znak, podróże ubogacają. Kochani życzę dobrego ciepłego, spokojnego tygodnia, aromatycznej kawy. Do zobaczenia na tych naszych ludzkich drogach. Zapraszam dr Piotr Kuśmider tel. 607930463. Poniżej link do piosenki Chłopców z Placu Broni pt. Wolność. Powyższy tekst powstał długo przed pandemią.https://www.youtube.com/watch?v=nYMiNuJJyYM