Siedziała na fotelu, nogi skrzyżowane po turecku. Pielęgnowała paznokcie, robiła to szybko, nie tak starannie jak zwykle. Była umówiona z koleżanką, spotkanie na tzw. długość kawy. Tak naprawdę odwiedziny powinny rozpocząć się kilka minut temu. Zerknęła za okno. Jesień, drzewa które widziała miały miał na sobie wszystkie możliwe odcienie zieleni, żółci i szarości, chociaż tej ostatniej barwy było najmniej. Już za chwilę stracą liście, staną się czarnym kłębowiskiem suchych badyli. Ktoś delikatnie zapukał do drzwi, kiedy otworzyła zobaczyła koleżankę i jej małą trzy letnią córeczkę. Dziecko weszło szybko bez czekania w przedpokoju. Kiedy się rozebrały, usiadły wygodnie w pokoju na kanapie. N przyniosła specjalnie chowany dla dzieci duży karton z zabawkami. Wysypała je wszystkie na podłogę. Dziecko zaczęło się bawić, robiło to z dużym zaangażowaniem. Mogły teraz rozmawiać. Tematem przewodnim była aktualna sytuacja w świecie, Europie i kraju. Tak naprawdę dialog sprowadzał się do jednego; lęku. Pandemia zniszczyła wszystko co dawało poczucie jakiegoś bezpieczeństwa. Nic nie było już pewne. Informacje które podawane były w dziennikach jeszcze miesiąc temu, obecnie jawiły się jako kłamstwo. Piły kawę, N podała ją w małych białych, bardzo cienkich, prawie przejrzystych filiżankach. Już po jednym łyku na ściankach jednego naczynia pojawił się nowy wzór. Odcisk czerwonych ust kobiecych. Jak wiele setek osób, one również nie rozumiały tego co się dzieje. Stosowały się do wszystkich wydawanych zaleceń, ale gdzieś na dnie serce wiedziały, że wspomniane nakazy wydają się bardzo często sprzeczne ze sobą, brak w nich logiki. Bały się. Dziewczynka w pewnym momencie znudzona zabawkami wstała i zaczęła domagać się uwagi ze strony swojej mamy. Zabawa na kolanach skończyła się bardzo szybko, zaciekawienie kolorowymi poduszkami również. Obie kobiety podeszły do okna, mama wsadziła córeczkę na parapet. Dziecko znieruchomiało, zaczęło powoli oglądać, drzewa, ludzi , większą uwagę zwróciła na panią z psem. Nagle malutkim paluszkiem pokazała na rosnące w ogrodzie kwiaty (pomimo późnej jesieni jeszcze stały).Kwiatki- pozwiedzała, kwiatki- powtórzyły przyjaciółki. Raptem dziecko dotknęło nosem szyby i wciągnęło powietrze. Pachną –powiedziała z radością. Chwile jeszcze postały obserwując to co działo się za domem. Wieczorem kiedy N została już sama przywołała w pamięci tę scenę. Wzruszyła się, dziecko ma w sobie to co my dorośli już dawno w sobie zabiliśmy. Zachwyt nad otaczającym światem, nawet wtedy kiedy tak naprawdę nie do końca jest dane w nim uczestniczyć . Wielka ufność, wiara, że kwiaty pachną pomimo szklanej szyby. N myślała o tym bardzo długo. Nagle przypomniała sobie to gdzieś zasłyszane zdanie : ,,w życiu nie chodzi o oddychanie ale o chwile kiedy wstrzymujemy oddech”. Kurczę-szepnęła bardzo cicho, ta mała nauczyła mnie o wiele więcej niż ci wszyscy którzy chcieli mnie czegoś w ostatnim czasie nauczyć. Zasnęła szybko, gdzieś daleko na horyzoncie kilka razy błysnęło niebieskie światło; to nie była burza ani neon. To mknące przez miasto karetki które wiozły kolejnych chorych. Kochani dobrej niedzieli wiele chwil w których wstrzymamy oddech z powodu zdziwienia, refleksji, zadumy, radości. Pozdrawiam wszystkich ,wszystkich bez wyjątku do zobaczenia na tych naszych ludzkich drogach. Trzymajcie się ciepło. (Foto Elliot Erwitt) #psycholog #kobieta #pandemia Tekst napisany 24.10.2020 roku. Zapraszam dr Piotr Kuśmider tel.607930463