Viktor Frankl – wzruszający opis pewnej psychodramy.

psycholog-gorzow-logoterapia

Viktor Frankl w jednej ze swoich publikacji przedstawił bardzo ciekawy i wzruszający opis pewnej psychodramy. Viktor Frankl w jednej ze swoich publikacji przedstawił bardzo ciekawy i wzruszający opis pewnej psychodramy. Poniżej fragment rozdziału: ,,Na początku chciałbym przytoczyć pewną historię. Zdarzyło się, że na oddział mego szpitala trafiła w wyniku próby samobójczej matka chłopca, który zmarł w wieku jedenastu lat. Doktor Kurt Kocourek zaproponował jej udział w grupie terapeutycznej; przypadek zrządził, że znalazłem się w sali w której przeprowadzał psychodramę. Kobieta opowiadała właśnie historię. Po śmierci chłopca została sama ze starszym niepełnosprawnym synem, ofiarą paraliżu dziecięcego. Chłopiec musiał być wożony na wózku. Jego matka buntowała się przeciw swojemu losowi. Kiedy jednak spróbowała wraz z nim popełnić samobójstwo, to właśnie on, jej kaleki syn, ją powstrzymywał- bo kochał życie! Dla niego nie straciło ono sensu. Dlaczego zatem straciło go dla jego matki? Czy w jej życiu można było jeszcze odnaleźć sens? I jak moglibyśmy jej pomóc, aby uświadomiła sobie jego istnienie? Improwizując włączyłem się do dyskusji i zadałem pytanie innej z obecnych w grupie kobiet. Zapytałem, ile ma lat. Odpowiedziała:- Trzydzieści- na co ja odparłem: -Nie masz trzydziestu lat, ale osiemdziesiąt, i leżysz na łożu śmierci. Spoglądasz wstecz na swoje życie, życie bezdzietne, lecz pełne finansowych sukcesów bogate w prestiż towarzyski.- Następnie poprosiłem, aby wyobraziła sobie co czułaby w takiej sytuacji. – O czym byś wtedy myślała? Co byś sobie mówiła?- Pozwolę sobie dokładnie zacytować jej słowa spisane z taśmy nagranej podczas owej sesji.-Och wyszłam za mąż za milionera, wiodłam łatwe, zamożne życie i w pełni z niego korzystałam! Filtrowałam z mężczyznami, uwodziłam ich! Teraz jednak skończyłam osiemdziesiąt lat i nie mam własnych dzieci. Kiedy jako stara kobieta oglądam się za siebie, nie potrafię powiedzieć, po co było to wszystko. Prawdę mówiąc, muszę przyznać, że przegrałam swoje życie. Następnie poprosiłem matkę niepełnosprawnego chłopca, aby również wyobraziła sobie, że spogląda wstecz na swoje życie. Posłuchajmy co miała na ten temat do powiedzenia: -Marzyłam o dzieciach i marzenia to się spełniło. Jeden z moich synów umarł, drugi jednak niepełnosprawny. Trafiłby do zakładu specjalnego, gdyby mnie zabrakło. Choć kaleki i bezradny, nadal jest moim synem. Starałam się więc, aby w miarę możliwości żył pełnią życia, uczyniłam z mojego syna lepszego człowieka. W tym momencie wybuchła płaczem i mówiła dalej przez łzy:- Jeżeli o mnie chodzi, mogę ze spokojem spojrzeć wstecz, na swoje życie, bo dostrzegam w nim ogromny sens, który ze wszystkich sił starałam się wypełnić. Zrobiłam wszystko co w mojej mocy- i to, co było najlepsze dla mojego syna. Nie przegrałam swojego życia! -Analizując swoje życie z perspektywy łoża śmierci, owa kobieta nieoczekiwanie dostrzegła w nim sens- sens, który obejmował wszystkie jej cierpienia. Tym samym stało się również jasne, że nawet krótkie życie, jak na przykład jej zmarłego syna, może być pełne radości oraz miłości i mieć więcej sensu niż życie które trwało osiemdziesiąt lat. Napisałem kiedyś, że rozmowa z rodzicami chorego dziecka to stąpanie po ,,ziemi świętej”, chodziło mi o ogromny szacunek i pokorę. Wszystko co powiedziała ta kobieta przyjmuję za prawdę. Mam jednak pewną propozycję dla tych ,którzy przeczytali powyższy tekst. Proszę abyśmy zrobili sobie dużą kawę i w kontekście przedstawionych historii pomyśleli o własnej drodze życiowej. Pozdrawiam wszystkich ,wszystkich bez wyjątku. Do zobaczenia na tych naszych ludzkich drogach. Imago: Tugran Yuce. Zapraszam dr Piotr Kuśmider tel.607930463