Wigilia dla bezdomnych i ubogich.

Poniżej przepiękny tekst opowiadający o kolacji Bożonarodzeniowej organizowanej przez Dominikanów dla osób bezdomnych. Od wielu lat związany jestem z organizacją która pracuje z osobami wykluczonymi społecznie, z tym większą radością publikuję ten tekst na chwilę przed wigilią.

Wigilia dla bezdomnych to już tradycja duszpasterstwa akademickiego „Górka” działającego przy klasztorze Ojców Dominikanów w Gdańsku. Co roku zmieniają się koordynatorzy wydarzenia, jednak cel pozostaje niezmienny: zapewnić choć trochę ciepła i rodzinnej atmosfery osobom samotnym, ubogim, żyjącym gdzieś na obrzeżach społeczeństwa. W zeszłym roku w Centrum Stoczni Gdańska zebrało się 50 wolontariuszy, by jak najlepiej przyjąć około 600 gości, którzy nie mają z kim godnie spędzić świąt, zjeść smacznej zupy ani komu wręczyć czy od kogo otrzymać prezenty. Tak, wręczyć – bo każdy pragnie coś dać drugiemu człowiekowi. Dla nas prezentem jest to, że przychodzą i pozwalają nam zamienić ze sobą kilka słów, dzielą się swoimi historiami i wspomnieniami. I choć co tydzień w środy rozdajemy ciepłą zupę pod Technikum Łączności, nie równa się to z przeżyciem tak ogromnej i wyjątkowej Wigilii. W tym roku spotykamy się na wspólnej wieczerzy 22. grudnia w hali Centrum Stoczni Gdańskiej. Przygotowania trwają już od października. Na początku wydarzenie nawet dla nas, organizatorów, okrywała tajemnicza mgła, jednak im bliżej, tym lepiej widzimy kształty. W klasztorze poukładaliśmy „kilka” paczek z darami. Dodatkowo dzięki wsparciu jednej ze szkół wyłożyliśmy najpotrzebniejszymi produktami cały strych, a przed nami jeszcze ogromne zamówienia ze sklepów. Po co to wszystko? W tym roku, tak jak w latach ubiegłych, pragniemy dać potrzebującym szansę na przeżycie rodzinnej wigilii oraz zapewnić im ciepły świąteczny posiłek, aż do syta. Szykujemy również prezenty z najpotrzebniejszymi rzeczami do codziennego użytku, choć przede wszystkim chcemy dać… siebie: spotkanie, rozmowę, bycie razem. Krótka historia Wigilii dla bezdomnych

Na początku lat 90. do gdańskich dominikanów przyjeżdża wyrwany zza poznańskiego biurka ojciec Michał Zioło. Powoli poznaje duszpasterstwo, garstkę studentów, a po roku pojawiają się tłumy i wraz z nimi działalność charytatywna „Górki”. Ojciec Michał z ambony zachęca do chrześcijańskiej postawy i pewnego dnia musi zweryfikować, czy sam potrafi się tak zachować:

(…) nagle interweniuje Pan Bóg w postaci pani z piątką dzieci, która stoi pod klasztorem św. Mikołaja. Wracam z teczką ze szkoły, a ona do mnie: Proszę ojca, mąż mnie bije, wygonił nas z domu, nie mamy gdzie się podziać. (…) Oczywiście się zawahałem. Ale pomyślałem, że gdyby ich umieścić w tak zwanej sali zielonej na poddaszu domku duszpasterskiego, to może daliby radę. (…) I pani z piątką dzieci zamieszkała w duszpasterstwie. (…) Oczywiście ruszyła też pomoc, jeśli chodzi o ich wyżywienie i ubranie. To były początki pomocy charytatywnej pod szyldem Bank Otwartych Serc*. – mówi ojciec Michał w wywiadzie. Bank Otwartych Serc to początki nie tylko naszej Kuchni św. Mikołaja, Wigilii i Wielkanocy dla bezdomnych, ale również Domu na Skraju. BOS zaczął organizować w 1991 roku „obiady czwartkowe” – w niedzielę na mszy akademickiej zaczęto zbierać jarzyny, w każdą środę duszpasterstwo przygotowywało wspólnie gary zupy, by kolejnego dnia rozdawać ją bezdomnym przy Dworcu Głównym. Potrzebujący mogli również przychodzić w każdą środę po czyste ubranie. Najpierw zupę gotowano w klasztorze, a gdy wieść się rozeszła, wynajęto Górkowiczom kuchnię w budynku dyrekcji PKP

„Później ktoś niemądry zmienił nazwę z obiadów czwartkowych na zupę św. Mikołaja. Nie podobało mi się to. Obiady czwartkowe miały pazur, oddawały to, o co chodziło. Ta zupa wcale nie była taka ważna. Najważniejsze było spotkanie z tymi, którzy tej zupy potrzebowali, te dialogi z nimi, ich opowieści” – jak widać, chyba nawet nie trzeba wspominać, kto jest elitą na tych „obiadach czwartkowych”.

Pierwsza Wigilia dla bezdomnych…

…jest związana właśnie z obiadami. Zorganizowana została w bufecie dworcowym i w poczekalni. Zabrakło na niej dosłownie wszystkiego, więc organizatorzy kupowali gościom obiady czy papierosy w bufecie. Z czasem wigilie stały się bogatsze, przygotowanie było coraz lepsze, ludzie chętnie dawali coraz więcej pieniędzy, a i nie wspomagaliśmy już nałogów. Ojcu Michałowi pomagały „dzieciaki z duszpasterstwa”, które zostawiały rodziny i spędzały wigilię z bezdomnymi. Pierwsza Wigilia, i wszystkie pozostałe do zeszłego roku, odbywały się 24. grudnia, gdy wszystkie rodziny siadały do stołów. Dziś Wigilię organizujemy dwa dni wcześniej, 22. grudnia, w sobotę.

Tegoroczna, na pewno nie ostatnia, Wigilia dla bezdomnych

Każda środowa Zupa jest dla nas wyjątkowym przeżyciem. Staramy się, by wciąż był to „obiad czwartkowy”, rozmawiając z przychodzącymi do nas ubogimi, uśmiechając się do nich czy po prostu zauważając tych, od których zazwyczaj odwraca się wzrok. Ale Wigilii i towarzyszących jej emocji, przeżyć, sytuacji, komplikacji nie da się opisać słowami. Być może zrobią to zdjęcia, a może film… To piękne, ale też trudne doświadczenie, dlatego każda pomoc jest dla nas na wagę złota.

Niedawno na spotkaniu naszego duszpasterstwa poruszyliśmy temat egoizmu w pomocy drugiemu człowiekowi. Stwierdziliśmy, że nie da się całkowicie od niego uciec, bo zawsze robimy coś chociażby po to, żeby poczuć się dobrze, radośnie, by czuć się potrzebnym, docenionym. Jednak można powiedzieć, że w tym przypadku mamy do czynienia ze „zdrowym egoizmem”, bo również my – organizatorzy i wolontariusze – mamy nadzieję sporo się nauczyć nie tylko przez samo zmaganie się z przygotowaniami Wigilii, ale również od Nich, naszych wyjątkowych gości. Zyskujemy empatię, możemy otworzyć się bardziej na drugiego człowieka, jego potrzeby i bardziej się uwrażliwić. Wigilia uczy nas także umiejętności rozmowy między sobą, rozwiązywania problemów w obrębie wolontariuszy.  To ogromne dzieło, które wymaga współpracy wielu ludzi – nie do wykonania w pojedynkę.

Wiemy, że przed nami jeszcze sporo pracy i wiemy, że potrzebujemy wsparcia. Nie można zapomnieć, że wigilia wymaga sporych środków pieniężnych. Zapewnienie bezdomnym odpowiednich warunków kosztuje i aby zrobić to jak najlepiej, oprócz własnej pracy potrzebujemy wsparcia pieniężnego. Dlatego też uruchomiliśmy zbiórkę w serwisie Zrzutka.pl, aby naszą inicjatywę mogło wesprzeć jak najwięcej osób nie tylko z kręgu gdańskich Dominikanów. Źródło: www.dominikanie.pl

Poniżej link do filmu przedstawiającego wigilię z 2017 roku.

https://www.youtube.com/watch?v=hsWHMDf4xSo

Zapraszam dr Piotr Kuśmider.